wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdział 2

Kłusowałam po leśnej ścieżce, podziwiając widoki. Cherry był zachwycony. Szedł energicznie do przodu, w żaden sposób nie dał po sobie poznać, że dwie godziny temu wrócił z zawodów. Stąpał lekko, z szyją wygiętą w podręcznikowy łuk, a ogonem uniesionym w górę. Nagle minęła nas grupa siedmio-ośmiolatek na pękatych hucułkach.
-Patrzcie! Jaki śliczny!
Krzyknęła jedna z nich. Faktycznie, Cordiall niesamowicie różnił się od przysadzistych, leniwych kucyków. Był szczupły, świetnie umięśniony i posiadał wręcz nieskończone pokłady energii.
-Niech pani popatrzy!
W dalszym ciągu wołała dziewczynka, wskazując palcem na mojego konia. Miała rude włosy zaplecione w dwa warkoczyki i siedziała na pękatym srokaczu.
-Haniu, nie krzycz tak. Konie mogą się spłoszyć.
Trenerka wreszcie podniosła wzrok na mojego konia. Wybałuszyła oczy.
-Czyżby to był ten sławny Cherry Cordial i nie mniej sławny jeździec, czyli Rosalie Retair?
Spytała się mnie z uśmiechem.
-Nie da się ukryć. Ale niech mi pani wierzy, apetytem na pewno się nie różni od jakiegokolwiek innego konia.
Odpowiedziałam. Wtedy wpadło mi coś do głowy.
-Mam do pani pytanie. Kto jeździ najlepiej z tej grupy?
Spytałam się trenerki.
-Hmm... Julka, ta dziewczynka na kasztanku.
Odparła. Pomachałam do Julki.
-Hej, mam do ciebie pytanie. Dawno nie jeździłam na innym koniu, niż mój Cherry. Co ty na to, żeby zamienić się wierzchowcami na kawałek?
Dziewczynka pojaśniała z radości.
-Naprawdę mogę!? Och tak! Proszę!
Podrzuciłam go na Cordialla, a sama dosiadłam grubego gniadosza. Nasz zastęp musiał wyglądać komicznie. Na przodzie ja, mistrzyni Juniorów Europy na kasztanowym, leniwym hucułku, a za mną dziewczynka na końskim czempionie. Za nią jechała reszta grupy. Zastęp zamykała trenerka. Przejechałyśmy kawałek kłusem, następnie galopem. Widząc zawód na twarzy reszty dziewczynek, zatrzymałyśmy się na małej polance i tam pozwoliłam każdej przejechać się kawałek na Cherrym. Całe to zajście trwało grubo ponad godzinę. Gdy dziewczynki odjechały, ruszyłam szybkim galopem w stronę stajni. Nie zauważyłam jednak jeżozwierza na drodze. Ostatnie, co zapamiętałam, to rżenie Cherry Cordialla i błysk kolców jeżozwierza...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz